Laura Marano
Spojrzałam na Rossa a potem zaczęłam grać melodie naszej
wspólnej piosenki. W końcu ją mieliśmy.
Ross :
Myślę, że zostaliśmy zaatakowani
Przez kilku małych zielonych ludzików
Czy chcą nas złapać w sieć czy zjeść mózg?
Co się dzieje?
Laura :
Ponieważ oni mogą wyglądać jak ty i ja
Ale są z kosmosu
Oh oh!
Muzyka chwyta je płynie do ich świecących ciał
i oni odsłaniają twarze
Ross :
Więc jeśli chcesz ocalić
Laura :
Świat.
Ross :
Włącz muzykę
Razem:
Uważaj!
Nie ma gdzie się ukryć
Wszędzie tam obcy w przebraniu
Uważaj!
I otwórz oczy
Wszędzie tam obcy w przebraniu
L-O-O-O-U K-T
Uważaj!
L-O-O-O-U K-T
Uważaj! Uważaj! Uważaj! Uważaj!
Uważaj!
Nie ma gdzie się ukryć
Wszędzie tam obcy w przebraniu
Uważaj!
I otwórz oczy
Do obcych w przebraniu
Uważaj!
Poznaj
Wszyscy obcy w przebraniu
Uważaj!
Może ty i ja
Czy obcy są w przebraniu ...
-Nie mam pojęcia jakim cudem piszesz takie piosenki *
spojrzałam na niego zaskoczona.
-Mam pomysł wiec pisze....
-Jak ty to robisz ? * zapytał a mnie a ja byłam dalej w
szoku.
-Ok, zamknij oczy * powiedziałam a on to zrobił * Pomyśl o
tym co lubisz, pomyśl o tym o czym chciałbyś zaśpiewać, pomyśl o tym co czujesz
w tej chwili. O tym co Cię kręci. * odparłam biorąc go za ręce przyciągnęłam je
do jego fortepianu.
-Myślę o…… * zaczął jednak położyłam swoją dłoń na jego
ustach. Nie spoglądał na mnie.
-Zagraj mi to * odparłam a on posłusznie to zrobił w tle
usłyszałam słodką melodie. Słodszą niż bym się tego spodziewała od zimnego
drania.
Kiedy skończył spojrzał na mnie, właśnie stykaliśmy się
palcami. Spojrzeliśmy na siebie byliśmy coraz bliżej siebie bliżej.
-Niesamowite wymyśliłem melodie * odparł jakby ocknął się
tym co chcieliśmy zrobić. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-Mam nadzieje że zaśpiewasz ten kawałek jeśli przejdziesz
dalej.
-Przejdziemy, przejdziemy dalej * odparł a ja uśmiechnęłam
się do niego po czym oboje zaczęliśmy grać tą piękną melodie która zapadła nam
w pamięci.
Maia Mitchell
Jeszcze tydzień tydzień do balu a ja jako jedyna nie miałam
z kim iść na bal. No bo tak Raini idzie z Claumem który zaśpiewał kawałek
podczas zapraszania Rossa i Ricka. Rick i Ross też szli ze swoimi Pannami Sav i
Hay już miały to załatwione. Olivia postanowiła ze pójdzie sama ale to jej
wybór. Laurę zaprosił Joey podczas ich zabawy na Sali teatralnej. Vanessa nie
dawno poznała Sean Berdy z którym
zaczęła się spotykać wkrótce go poznacie a ja?
-Hej śliczna * odparła Van siadając obok mnie na murku. Obok
niej stał Sean szczęśliwy że ktoś taki jak Vanessa się nim zainteresował.
-Cześć śliczna * odparł od mnie a ja delikatnie się
uśmiechnęłam
-No hej, czego chcecie? * zapytałam do nich
-Ja bym to nazwała pomoc w balu * odparła Van * doskonale
wiem że masz sukienkę i że nie chcesz iść sama. Jesteś zła że nie masz nikogo
ale moja droga Sean ma kumpla który….
-Chcesz mnie swatać?
-Czy ja wiem Mai, po prostu chce byś poszła na nasz pierwszy
bal bożonarodzeniowy w tym roku.
-Jakby nie patrzeć i tak pójdę przecież najpierw jest
konkurs a potem bal
-Tak, ale nie chcesz iść sama o właśnie idzie * odparła
patrząc się przed siebie, chciałam czy nie spojrzałam w tamtą stronę. W naszą
stronę szedł przystojny brunet.
-Co jest? * zapytałam kiedy stanął witając się z chłopakiem
Vanessy. Tak właściwie nie chłopak kolega.
-Twój partner na bal * odparł chłopak a ja się zarumieniłam
-Sądzisz że pójdę z tobą na bal?* zapytałam chłopaka
lustrując go wzorkiem
-Sądzę że tak pójdziesz ze mną na bal * odparł śmiało *
Jestem eter Parker miło mi * wyciągnął dłoń w moją stronę. * Miło mi, przywitaj
się ze mną.
-Nie wiem czy mam do końca chęć. Van Set gdzie was niesie? *
zapytałam patrząc na nich
-No wiesz, my jesteśmy parą chcemy spędzić nie co czasu ze
sobą.
-A no tak jaka jestem głupia jako mogłam o tym nie pomyśleć. Ale przypominam następnym
razem jak będziecie mnie chcieli swatać to przynajmniej w jakieś kawiarni!! *
krzyknąłam a chłopak się zaśmiał. Spojrzałam na niego.
-Zawsze mogę Cię zabrać do knajpy
-Możesz?
-Tak
-Ty nie możesz tylko musisz! * odparłam nie co zła. Co ja
mam robić z kolesiem którego wymyśliła dla mnie Van. On mnie po prostu wkur***
ehm… Poprawiłam sobie torbę po czym poszłam z nim w kierunku knajpy.
-Więc co napijemy się soczku?
-A może jakiś koktajl?, zaszalejemy? * odparłam ironicznie
ale on to zrozumiał jako dowcip i zaczął się śmiać, wtedy ujrzałam cudowne
dołeczki na jego policzkach. Ehm, pierwsza zaleta tego chłopaka.