niedziela, 10 września 2023

Rozdział 80 ,,Weszłam na boczną sale gdzie znajdowali się wszyscy. Wszyscy moi znajomi. Spojrzałam na nich, wiedząc że mnie nie słyszą bo są skupieni na rozmowie z innymi.'' By Laura Marano

Idąc na zajęcia próbowałam wzmocnić pamięć. Jednak nic mi nie wychodziło. Dopiero siedząc i słuchając wykładu mój mózg zaczął pracować. Zamknęłam na moment oczy.



Wspomnienie z trzech lat wstecz…..



 

Weszłam na boczną sale gdzie znajdowali się

 wszyscy. Wszyscy moi znajomi. Spojrzałam na

 nich, wiedząc że mnie nie słyszą bo są skupieni 

na rozmowie z innymi.



-Ehm * Ross chwycił się za głowę obiema rękami

 po czym spojrzał na nas wszystkich *

 Wyjeżdżamy, przeprowadzamy się na zawsze *

 odparł *Laura nie może tego wiedzieć * odparł

 nagle blondyn reszcie….



-A kiedy do kurwy nędzy chcesz jej powiedzieć? * zapytała go Van...


-Po koncercie, po koncercie nie chce jej

 denerwować *Weszłam na scenę. Spojrzałam na

 publiczność. Na Noah i Ella którzy stali wraz z 

Peterem od Mai i Seatem od Vanessy. Oni nie

 wiedzieli, nie mieli pojęcia że nasi przyjaciele tak

 postąpili. Wytarłam łzę z policzka. Usiadłam za

 fortepianem. Po czym zaczęłam grać.

 






 

-Wiem, wiem przyszłam się przewietrzyć. * Zerknęłam na Van a potem się odwróciłam.



-A więc już wiesz? * zapytała a ja spojrzałam na nią. Kiwnęłam głową.



-Nie szkodzi że wszyscy wiecie a ja dowiedziałam się na samym końcu.



-Ktoś przyszedł się wytłumaczyć… * Odparła uśmiechnięta. Wstałam i ja. Spojrzeliśmy na siebie.



-Ross nie martw się nic nie straciliśmy zawsze będziemy doskonałymi przyjaciółmi. * Odparłam.



-Laura *





 



-Proszę Cię Ross dla mnie to jest bardzo trudne * odparłam kiedy on dotknął mojego policzka.

 

Teraz :



-Czy Pani Laura Maran potrafi wyjaśnić to pojęcie? * odparł rektor a ja spojrzałam na tablicę.



-Obligacja. Jest to papier wartościowy emitowany w serii, w którym emitent stwierdza, że jest dłużnikiem i zobowiązuje się do spełnienia określonego świadczenia.



-Zgadza się, jednak słuchasz wykładu * odparł wracając do czytania. Ugryzłam ołówek. Myśląc o tym wspomnieniu które przypomniałam sobie nagle. Niby żyje, niby istnieje jednak nie mam zielonego pojęcia co robiłam przez 21 lat. I to jest najgorsze znam cząstkę z którą nie mogę sobie poradzić. Po zajęciach miałam kolejne wykłady. Wychodząc z Sali zaczepiła mnie aktualna dziewczyna Caluma Celesta Deastis. Obiecała mojemu słodziakowi że będzie mnie pilnować tak więc było.



-Idziemy na mleczny koktajl czy małą czarną? * odparła uśmiechając się szeroko. Nie wiem nie zdradzę wam kiedy ją poznałam i polubiłam. Ta niska brunetka ( Jest niższa niż ja ). Skradła serce naszej paczki tak szybko jak Matteo. Zresztą Raini, Vanessa, Olivia, Ell i Mitchell też stwierdzili że ona jest nasza i tak zostało do teraz.



-Wiesz co? * odparłam ale zadzwonił mój tel. Uśmiechnęłam się i pokazałam jej na tel * Zobacz kto dzwoni.?



-Dzwoni do Ciebie pierwszej?, niczym chamstwo.. * odparła śmiejąc się, odebrałam i wzięłam głośno mówiący.



-Cześć księżniczko * odparł wesoło Calum. Calum poszedł na studia reżyserskie, jego po prostu zawsze to kręciło i zawsze tego chciał. On został w Miami gdzie studiował a my byłyśmy wraz z Ellem i Vanessą postanowiliśmy ruszyć w świat. Ale to nic.



-No cześć słodziak wiesz z kim teraz jestem?



-Cześć kochanie * odparła Cela a ja zaczęłam się śmiać.



-Cześć skarbie, postanowiłem zadzwonić do księżniczki bo nie daje znaku życia * oj tłumacz się tłumacz



-Nie szkodzi, tak nawet myślałam.



-Co u ciebie? * spytałam wchodząc do kawiarni. Była to typowa knajpka lata 80.   Usiadłyśmy na samym końcu.



-W porządku, słyszałem że studiujesz wraz z Rossem lynchem.?



-Co?!, który się wygadał?! * odparłam zła przez co Cel zaczęła się śmiać.



-A jak myślisz?



-Vanessa?



-nie graj dalej



-hmy kto to może być * udałam głupią.



-Ja !!! * odparł Lee wchodząc do naszej kawiarni.



-Ciekawe, czy jak pomyśle o kim kol wiek to się pojawi? * zapytałam. Dzisiaj o kim pomyśle to się pojawia. Tylko jednej osoby jeszcze nie widziałam.



-Może może powiedz lepiej jak to przeszłaś?



-Ale co Calum?



-Spotkanie z dawnym przyjacielem? * odparł praktycznie się pytając.



-Dość ciekawie



-Tak myślałem. Czy czasem… * Lee usiadł obok mnie i pomachał do Caluma.



-Czy co? * zapytałam patrząc na Lee.



-Czy czasem sobie nie przypomniałaś?, czego kol wiek?



-Wiesz na pewno pamiętam że muszę się uczyć…



sobota, 26 sierpnia 2023

Rozdział 79 ,, Moja dziewczyna jak zawsze zasnęła ja natomiast oparłem się o ścianę i spoglądając na gwiazdy na niebie przypominałem sobie Laurę. Zawsze wchodziła w moją głowę wtedy kiedy miała totalny zakaz. Zacząłem się śmiać i to głośno nie wiem jakim cudem Jaz tego nie słyszała. Podeszła nawalona do mnie i do przyjaciół mojej dziewczyny. Zmierzyła ją wzorkiem który mógł określić tylko jedno spierdalaj mała. Ale ona wolała ją określić jako sukę i nazwała nudziarzy Jaz i wrednymi skurwysynami. Po czym tak po prostu wzięła mnie za rękę i pociągnęła na parkiet. Z nami zawsze tak było nigdy się to nie zmieniło. Nawet po takiej długiej przerwie. Laura i ja zawsze na zawsze nie rozdzieleni przyjaciele. Jedynie co działało mi na nerwy to to że kiedy była blisko myślałem tylko nad tym by ją pocałować w usta. I nagle sama to wypaliła a ja jedyne co mogłem zrobić to milczeć milczeć i nie odezwać się że też tego chce.'' By Ross Lynch

Ross Lynch




Po seksie moja dziewczyna jak zawsze zasnęła ja natomiast oparłem się o ścianę i spoglądając na gwiazdy na niebie przypominałem sobie Laurę. Zawsze wchodziła w moją głowę wtedy kiedy miała totalny zakaz. Zacząłem się śmiać i to głośno nie wiem jakim cudem Jaz tego nie słyszała. Podeszła nawalona do mnie i do przyjaciół mojej dziewczyny. Zmierzyła ją wzorkiem który mógł określić tylko jedno spierdalaj mała. Ale ona wolała ją określić jako sukę i nazwała nudziarzy Jaz i wrednymi skurwysynami. Po czym tak po prostu wzięła mnie za rękę i pociągnęła na parkiet.  Z nami zawsze tak było nigdy się to nie zmieniło. Nawet po takiej długiej przerwie. Laura i ja zawsze na zawsze nie rozdzieleni przyjaciele. Jedynie co działało mi na nerwy to to że kiedy była blisko myślałem tylko nad tym by ją pocałować w usta. I nagle sama to wypaliła a ja jedyne co mogłem zrobić to milczeć milczeć i nie odezwać się że też tego chce.



-Ross ?



-Tak?



-Myślisz o niej?




-nie * odparłem szybko całując jej usta od 3 lat kłamałem ją. Ale co mogłem, miałem powiedzieć że od 3 lat w mojej głowie jest tylko jedna myśl ,,Laura ‘’ i nic więcej?, przecież tym oświadczeniem zabił bym moją dziewczynę. Ona oczywiście nie podłapała tego że kłamałem odwzajemniła pocałunek by wtulić się we mnie i zasnąć na powrót….



 

Laura Marano



Żegnając się z Matteo wiedziałam że następnym razem będziemy widzieć się za dwa miesiące podczas ślubu Delly. Nie cieszyła mnie ta myśl. Dlatego idąc na pierwsze wykłady w poniedziałek rano nie słyszałam jak owa osoba mnie woła. Może i nawet lepiej?



-Cześć, biegnę krzyczę a ty dalej nie słyszysz.



-Cześć?, znamy się? * odparłam patrząc na nią a potem idąc dalej przed siebie.



-Możemy pogadać.



-Nie, spieszę się na zajęcia.



-Proszę Cię chce pogadać.



-Nie



-Laura!, ja nie odpuszczę wiem doskonale że Raini, Calumowi, Olivii, Mai, Ellowi i Van też nie chciałaś wybaczyć. * Stanęłam w miejscu. Tego nie kojarzyłam.



-Co?


-Ty nie pamiętasz * oparła jakby radosna i przerażona * Wielki boże jest tyle do opowiedzenia.



-Lepiej się pospiesz.


-Nie wolno poganiać kobiety w ciąży.



-Ok co chcesz?



-Pogadać na spokojnie * odparła, a ja zerknęłam na zegarek. Najbliższe zajęcia z 30 minut.



-Masz 30 minut.



-Ok, ok starczy chodź usiąść na ławce.



-Ok * odparłam idąc za nią. Usiadłyśmy od siebie jakieś poł metra by patrzeć na siebie nawzajem.



-Ok wiec opowiadam. Kiedy odeszliśmy nie było z Tobą kontaktu. A nikt nie zwracał na Ciebie uwagi. Wszyscy zajęli się swoim życiem.



-Czemu mieli by tracić czas na mnie?



-Najbardziej przeżyłaś nasz wyjazd.


-Co?



-Tak, najbardziej niestety ja też głupia się do Ciebie nie odezwałam. Pisałam z resztą, stąd wiem że było ciężko. Najtrudniej było Ci się pogodzić z Vanessą.



-Z Van.



-Tak cud że jesteście razem na studiach.



-Delly nie rozumiem jednego..>?



-To pozwól że ci wytłumaczę.



-Dlaczego mnie unikaliście?, co ja wam zrobiłam?



-Miałaś specyficzną wieź z jednym z moich braci.



-Z Rossem?, ale ponoć zawsze tak było.



-Ponoć?!, od pierwszej chwili jak się poznaliście wierzyliśmy że z wami będzie największy problem. Nie dowiedziałaś się jako jedyna że wyjeżdżamy po zakończeniu roku szkolnego.



-Nie wierze.



-Naprawdę. I do Ciebie było mi naprawdę najciężej się odezwać nie potrafiłam.



-Wiesz, nie mam teraz do Ciebie żalu.



-Wiem, ale mimo wszystko chce przeprosić.



-Za co?



-Za to że odeszliśmy, za to że nie odezwałam się, za to że nie dowiedziałaś się ode mnie od Ciąży. Za wszystko.



-Doskonale wiesz że Ci wybaczam.




-Wiem * odparła przez łzy a ja mocno ją do siebie przytuliłam. Obie zaczęłyśmy płakać. * A Lee zabije to ja miałam Ci powiedzieć że zostaniesz ciocią * zaśmiałam się przez łzy. Nareszcie czułam się tak jak powinnam szczęśliwa. Szczęśliwa że nikt mnie nie okłamuje. Szczęśliwa że znam prawdę.


poniedziałek, 24 lipca 2023

Rozdział 78 ,,Tak, Ross wzięłam go na scenę po tym jak powiedziałam że jego dziewczyna to suka * odparłam a on jeszcze raz się zaśmiał. Dał mi jakaś tabletkę i butelkę wody.'' By Laura Marano

Laura Marano






Nad ranem obudziłam się z wielkim kacem i w kogoś wtulona. Boże powiedz że nie popełniłam błędu i poszłam na całość z Rossem. ?.



-Cześć skarbie * odparł mój Matteo.




-Matteo !! * pisłam jak dziecko. Dał mi porządnego buziaka w usta. Odwzajemniłam pocałunek.



-Jak się czujesz?



-Okropnie * odparłam * I fizycznie i psychicznie.



-Dlaczego psychicznie.?



-Czy my nie szaleliśmy w nocy? * zapytałam a mój facet zaczął się śmiać.



-nie, chciałaś ale nie byłaś w stanie. * odarł wstając i śmiejąc się.  * Dałaś tylko czadu na scenie z tym Rossem tak?



-Tak, Ross wzięłam go na scenę po tym jak powiedziałam że jego dziewczyna to suka * odparłam a on jeszcze raz się zaśmiał. Dał mi jakaś tabletkę i butelkę wody.



-To pomoże, oczywiście na ból fizyczny z psychiką radzi sobie sama.



-Matteo, ja przepraszam Cię.



-Za co?.



-Za to co odwaliłam przez tel. Nie musiałeś przyjeżdżać.



-Ale chciałem. Wkrótce zaczynam kręcenie Soy Luny w Hiszpanii.



-Naprawdę to cudownie * odparłam pijąc wodę. Czy ta tabletka pomoże?



-Wiesz jakoś wątpię.



-Dlaczego?



-Będziemy widzieć się jeszcze rzadziej niż jeden weekend na miesiąc.




-Przecież dawaliśmy radę.



-Spójrz mi w oczy i powiedz że związek ze mną na odległość to spełnienia marzeń.


-Pokazała bym Ci go, ale niestety nie jestem w stanie * Zaśmiał się podszedł mnie po czym wchodząc do łóżka musnął me usta odwzajemniłam pocałunek. Tak powinno być zawsze między nami. * Kocham Cię * odparłam do niego.



-Wiem, dlatego tutaj jestem.



-No ja myślę.



-Ja też Cię kocham moja wariatko * odparł znów całując me usta.  Kiedy w końcu wstaliśmy z łóżka szybko postanowiłam się ogarnąć by spędzić dzień z Matteo.



Wersja dla dorosłych......



Znaleźliśmy się oboje pod prysznicem. Postanowiłam wynagrodzić mu te chwile smutku. A mówcie co chcecie ale sex po kłótni zawsze jest najlepszy. Zwłaszcza pod prysznicem kiedy ocierasz się o zimne płytki a Twój facet pieprzy Cię…..



-Wspólna kąpiel? * odparłam puszczając do niego oczko.



-Hmy… Częściej muszę Cię zabierać z tych imprezek. Jesteś….



-Pomylona?, Napalona?



-Oh tak * odparł muskając moje usta. Wziął mnie na ręce a ja zawiesiłam mu się na szyj i owinęłam nogi wokół jego tali.. ( Spokojnie od tego momentu dzieci nie słyszą tej opowieści ).



Opowieść dla wszystkich.



Po pocałunkach poszłam wziąć kąpiel. Spojrzałam na mojego faceta.



-Wspólna kąpiel? * odparłam uśmiechając się zalotnie.



-Czy ty dalej jesteś pijana? * Spojrzałam na niego spod łba po czym poszłam w stronę łazienki. Świnia jedna.



Rozdział 77 ,, -Nie, nie oczywiście że nie. Jazy kochanie * odparłem całując ją w policzek. * Widzę moją siostrę.'' By Ross Lych

Laura Marano



-Wyglądasz ślicznie * odparła widząc moje zmieszanie krótką mini.



-Ale tyłek mam na wierzchu.



-Nie prawda * odparła patrząc na mnie złapała mnie mocno za rękę.




-Wyglądasz prześlicznie * odparł do mnie Joey.



-Ty byś mi nawet będąc w piżamie powiedział że jestem śliczna.



-Bo taka jest prawda * odparł chłopak.



-On się nigdy w Tobie nie odkocha wiesz * odparła Vanessa. Otwierając drzwi.



-Wiem zdaje sobie sprawę z tego. Ale dzisiaj mam to gdzieś pokłóciłam się znów z Matteo, chcę się pobawić i wypić porządnie.



-No już malutka nie przesadzaj tak * odparł Ell całując mnie w policzek.



-Z tobą jeszcze nie skończyłam rozmowy.



-Wiem,  wiem * zaśmiał się całując Van na przywitanie.



-Idę po drinki * odparłam do nich. Musiałam się napić byłam zbyt zła na nich by  nimi rozmawiać. Po pierwsze Matteo  i ja działo się między nami coraz gorzej. Nie wiem dlaczego wkurzył się że spotkałam rodzinę Lynchów, po drugie no właśnie sprawa z Rossem. Po trzecie ciąża Delly. Umarłam bym gdybym się dowiedziała?. Wypiłam pierwszy kubek chrzczonego piwa, nalałam sobie drugi kiedy pojawiła się Delly.



-Część * odparła biorąc sok leżący obok mnie.



-Nie wiem czy on też nie posiada alkoholu * odparłam wypijając kolejną zawartość kubka. Nalałam trzeci kubek. Kiedy wypiłam go jednym duszkiem Delly wypluła napój.



-Ty wiesz!



-Tak, i widzisz żyje * odparłam omijając ją. Nie miałam ochoty na słowa przepraszam że nie powiedziałam. Po drodze wzięłam butelkę wyshys. Teraz zaczyna się impreza.



 

Ross Lynch



Zobaczyłem jak Laura, Joey, Lee i Van wchodzą do środka. Lau była podejrzanie smutna. Co się stało.>?



-A ty jaką specjalizacje? * zapytał mnie jakiś chłopak kumpeli mojej dziewczyny.



-E…. co? * zapytałem rozproszony. Brunetka opuściła znajomych po czym po prostu poszła po piwo. Co jest?



-Jakim lekarzem chcesz być, czy my Cię nudzimy? * odparł ten sam koleś




-Nie, nie oczywiście że nie. Jazy kochanie * odparłem całując ją w policzek. * Widzę moją siostrę.



-I co z tego? * odparła a ja zmierzyłem ją wzorkiem. * Zostajesz rozmawiamy. * Długo jednak z nimi nie byłem. Zobaczyłem idącą w moją stronę Laurę.



-Cześć. Wiesz co Jazy nie lubię Cię jesteś suka i wiesz co zabieram Rosa z tej bandy zanim z fajnego chłopaka stanie się wrednym skurwysynem jak wy * odparła biorąc mnie za rękę. Idąc śmiałem się. Laura jest najebana. Zaczęła lecieć fajna muzyka.







-Właśnie obraziłaś moją dziewczynę * odparłem stojąc bo nie wiedziałem co ona odwala.



-No i co z tego zrobisz mi zarzuty? * odparła patrząc na mnie maślanymi oczkami * zatańcz ze mną i nie daj się prosić.. * odparła wyciągając dłoń w moją stronę objąłem ją za nią i zaczęliśmy tańczyć. Nagle parkiet był nasz. A wszyscy klaskali i krzyczeli z zachwytu naszego tańca. Laska w piosenkę śpiewała o dotykaniu jej w różne miejsca, jak myślicie jak to działało na Laurę?. Jeździła dłonią po moim brzuchu z góry na dół a nawet przez moment stuknęły się  prawie nasze usta. Zakończyliśmy tańczenie w burzą oklasków. Pokazaliśmy popis.


-Jak za dawnych czasów. * odparłem.



-Mam nadzieje że zawsze było miedzy nami tak gorąco * odparła zaśmiałem się.



-Zawsze było między nami tyle chemii. * odparłem patrząc w jej oczy. Co by się stało gdybym ją tutaj pocałował.?



-Co by się stało gdybym Cię pocałowała? * odparła nagle jakby czytała mi w myślach. Ktoś jednak nas uprzedził. Rozdzieli nas, przy Laurze pojawił się jak mniemam jej facet. A mnie przytuliła Jaz.




-Chodź kocie  odparła biorąc mnie za rękę. Ostatni raz spojrzałem na Laurę. Tak jak to było 3 lata temu, ktoś stale nas od siebie odciąga kiedy dzieje się źle….



 

Teraz :



-Jak zawsze ktoś przeszkadza wujowi Rossowi i cioci Laurze. * odparł syn Rikier i Savanny.



-Tak, między ciocią Laurą a wujkiem Rossem jest spora chemia. Z tych opowiadań wynika że oni mogli by być razem ale zawsze im przeszkadzają. * Odparła córka Vanessy i Seata.



-Mamo opowiadaj co dalej * odparła moja córka.



-Masz jakieś przypuszczenia?



-Nie, denerwuje się tym że ty i  Matteo ciągle się kłócicie.


Rozdział 76 ,,Dopiero wstałem. Wiesz doskonale że Michell nie daje w nocy spać * odparłem rozmarzony. Oboje spojrzeli na mnie jak spod łba zacząłem się śmiać.'' By Ellington Ratliff

Ellington Ratliff  




-Niesamowite że was spotkałem * odparłem tuląc do siebie zmieszaną Laurę.



-Wiedziałam Lee że tutaj studiujesz, ale nie widziałam Cię jeszcze na wykładach.



-Dopiero wstałem. Wiesz doskonale że Michell nie daje w nocy spać * odparłem rozmarzony. Oboje spojrzeli na mnie jak spod łba zacząłem się śmiać.


-Co Cię tak śmieszy?



-Wasza dwójka Ross jak zawsze.



-Co to znaczy jak zawsze? * zapytała Laura. Ross zmierzył mnie wzrokiem a ja zrozumiałem fatalną pomyłkę. Musiałem szybko zmienić temat.



-Ponoć Delly jest w ciąży? * zapytałem, nie wiedziałem że to prawda. Skapnąłem się tyle że za późno.



-Co jak to Delli jest w ciąży? * zapytała nas Laura * proszę udzielić mi odpowiedzi na jedno i drugie pytanie ! * odparła wkurzona. Spojrzałem na Rossa, złagodzisz to?. Nagle jak na ratunek zadzwonił jej tel. Spojrzała na niego.



-Odbierz, pewnie to coś pilnego.



-Nie bądź taki zabawny Lee. Zaraz wracam i jeśli mi tego nie wyjaśnicie….



-To nie żyjemy tak wiemy Lau * odparł blondyn ja tylko patrzyłem jak ona odchodzi od nas by pogadać przez tel.



-Jesteś skończonym idiotą. Ciąża, to co mnie z nią łączy?. Przecież to wy wymyślicie ten głupi pomysł!, nic jej nie mówienia. Ty jej zawsze wszystko mówisz cud że jeszcze nie wie.



-Ross nie przesadzaj. Twoje uczucia do niej wygasły. Laura jest kimś innym ty jesteś kimś innym. Nawet gdyby się dowiedziała że wy kiedyś….



 

Ross Lynch






-Ross nie przesadzaj. Twoje uczucia do niej wygasły. Laura jest kimś innym ty jesteś kimś innym. Nawet gdyby się dowiedziała że wy kiedyś….



Nie słuchałem go ja byłem w innym świecie w innym życiu. Jeszcze 3 lata temu Laura i ja. Byliśmy kimś. Jak dziś pamiętam naszą rozmowę na moście w lesie, nie daleko głównej drogi….

 

Wspomnienie Rossa i Laury….

 

Laura, tak po prostu wyszła z imprezy. Nie mogła na niej być coś się działo. Coś było nie tak. Dlatego postanowiłem iść za nią.



-Śledzisz mnie?



-Tak na wypadek jakbyś chciała się zabić * odparłem a ona uśmiechnęła się do mnie szeroko ukazując rząd białych ząbków. * Ucieczka z imprezy to nie jest dobry pomysł.



-poszłam się przewietrzyć.




-Przewietrzyć i to sama?



-Tak, sama



-Nad czym myślisz?



-Nad wszystkim i niczym



-To znaczy.?



-Naprawdę chcesz wiedzieć?




-Tak



-Po co….



-Zależy mi na tobie.



-Ale ja. Nie *Odwróciła się w stronę mostu podszedłem do niej bliżej. Oparłem się o mur i spojrzałem na nią.



-Wiesz dobrze że mi zależy na Tobie nigdy się to nie zmieniło.



-Nie prawda. Jesteś gówno prawdą a nie prawdą.



-Co? *zaśmiałem się co za porównanie.  




-Dlaczego udajemy?



-Co udajemy?



-Że między nami nic nie ma.



-Laura



-Ross * odparła patrząc na mnie, spojrzałem na nią. Teraz albo nigdy, ująłem jej twarz po czym
musnąłem jej usta. Mogła się oddalić, mogła uciec ale tego nie zrobiła. Zbyt leciała na mnie. Laura Marano się we mnie zakochała a ja nic nie mogę zrobić bo wyjeżdżam.




Michelle Simpson

 Michelle Simpson - Słodka, opiekuńcza, mądra i urocza dziewczyna Ella. Zakochani po uszy i dziewczyna widać że będzie się starać być w grupie ukochanego lubiana :)




czwartek, 18 maja 2023

Rozdział 75 ,,Jasne pa śliczna * odparł całując mnie w policzek. Zostawił mnie z myślami, z myślą co by było gdybyśmy byli razem gdybym ja i on jednak. Nie to nie możliwe zawsze traktowałam go jak przyjaciela prawda?, nigdy nie czułam do niego nic romantycznego. Poszłam na pierwsze w życiu wykłady i po nich wiedziałam jedno jeśli nie wezmę się za naukę to przepadnę. '' By Laura Marano

Laura Marano




Kiedy następnego dnia szłam na zajęcia. Spotkałam kogoś nie spodziewanego. Joego Parkera. Niesamowite.



-Cześć śliczna * odparł zarzucając ręce na moje ramiona.



-No cześć przystojniaczku * jakieś dziewczyny zmierzyły mnie wzrokiem. *Nie wierze że Cię tutaj widzę.



-To ja nie wierze, jesteś z dnia na dzień śliczniejsza wiesz? * odparł a ja zaczęłam się śmiać.



-Jak tak dalej pójdzie to będę Twoja uwierz * odparłam oddalając się od niego



-Na to liczę * odparł puszczając do mnie oczko * Wieczorem jest impreza studencka wiesz takie rozpoczęcie roku wpadniesz?



-Hmy…



-No nie daj się prosić, wiem że Van idzie.



-Naprawdę?, i mi nic nie powiedziała?



-Dlatego pójdziesz ze mną. * Nie miałam zbytnio ochoty na imprezę. Musiałam wyjaśnić sobie kilka spraw z moim facetem. Ciągle. na mnie złym.



-E…może innym razem



-Nie żadnym innym tylko dziś.



-Joey.



-Tego Ci nie odpuszczę * odparł zaśmiałam się wyjęłam z torebki notes i zaczęłam pisać swój adres.



-Mój adres wpadnij po mnie o 20 może być?



-Tyle się będziesz szykować>?



-Ależ oczywiście przecież to impreza. A teraz wybacz ale lecę na wykład.



-Jasne pa śliczna * odparł całując mnie w policzek. Zostawił mnie z myślami, z myślą co by  było gdybyśmy byli razem gdybym ja i on jednak. Nie to nie możliwe zawsze traktowałam go jak przyjaciela prawda?, nigdy nie czułam do niego nic romantycznego. Poszłam na pierwsze w życiu wykłady i po nich wiedziałam jedno jeśli nie wezmę się za naukę to przepadnę. Wychodząc z budynku nazwijmy go numer 1 zauważyłam Rossa w towarzystwie ślicznej brunetki podeszłam do nich. No co chciałam się tylko przywitać. Tylko jak mam się z nim przywitać?, podać rękę przytulić czy co?



-Cześć * odparłam nie wiedząc jak zacząć rozmowę.



-Cześć * odparł uśmiechając się łobuzersko. Naprawdę ma śliczny uśmiech. Nie mogłam niestety na niego popatrzeć bo jego koleżanka zmierzyła mnie wzorkiem.



-Rossi idziemy? * zapytała tylko delikatnie ciągnąc jego skórkową kurtkę.



-Jasne, Laura to Jez moja… * Czy on nie wie jak ją nazwać.



-Domyślam się że dziewczyna * odparłam wyciągając do niej rękę * miło mi



-Oczywiście że tak * odparła tylko patrząc na mnie * idziemy?



-Idź dogonię Cię.



-Rossi?!



-Jez * odparł a ona posłusznie poszła nawet nie patrząc na mnie ani razu wiedźma.



-No to pa, miło było * odparłam do jej pleców.



-Sorki, ona jest.



-Strasznie zazdrosna? * odparła a on znów pokazał rząd białych zębów.



-Tak, wiesz zdobyć mnie zawsze było trudno. * co za śmiałość.



-No tak a mieć Twoje serce * odparłam kręcąc głową * to istny zaszczyt. * Uśmiechnęłam się.


-Ależ oczywiście * znów uśmiech łobuza. * Jak pierwszy dzień szkoły?



-Jeśli tak dalej pójdzie to będę siedzieć w jednej klasie 10 lat.



-Dasz radę, zawsze miałaś dobry łeb.



-Szwankuje od półtorej roku.



-Co masz na myśli? * zapytał zaciekawiony.



-Czasem mam tak że coś sobie przypominam, tylko do końca nie wiem co to znaczy.



-Może pytaj?



-Co ?



-Pytaj najbliższe osoby o to co Cię męczy.  * odparł.



-A ty skąd?



-Uczę się na lekarza, strasznie interesują mnie wypadki pourazowe.



-Aha, więc jak coś przyszłości sobie zrobię to mnie będziesz leczyć..? * czy ty z nim filtrujesz?. On znów uraczył mnie ślicznym uśmiechem



-Mogę Cię leczyć całe życie. * zaśmiałam się.



-Wieczorem jest……



-Impreza?, tak wiem idziemy z Jaz.



-To fajnie ja też tam będę.



-A kto Cię poinformował o imprezce?



-Joey, nie wiedziałam że tutaj studiuje.



-Wiesz, zawsze był kujonem. W dniu w którym się w Tobie zakochał wiedziałem że pójdzie na studia tam gdzie ty.



-Czy on czasem nie jest stalkerem?  * zaśmiałam się.



-nie, to raczej chora miłość.



-pfff masz tłumaczenie na wszystko? * odparłam nie świadoma bliskości z nim.



-Laura i Ross znów razem !!! * krzyknął Ell a my jak oparzeni uciekliśmy od siebie.