Laura Marano
Dziwne było to spotkanie z przyjaciółmi z przeszłość. Ci
dwaj blondyni, całkiem przystojni naprawdę jestem w szoku że jesteśmy
przyjaciółmi?, byli fajnie, naprawdę. Ale za to dziewczyna?, zachowywała się
tak jakbym straciła rozum, a może go straciłam. Usiadłam na parapecie i
spojrzałam przez okno. ,,Nie pamiętasz nawet co łączy Cię z Rossem?’’ Co
łączyło mnie z Rossem.?. Dobre sobie co łączyło mnie z Rossem. Na dworze robiło
się coraz ciemniej. A ja niczym wciągnięta do przeszłość zaczęłam przypominać
sobie sytuacje z półtorej roku temu. Po przebudzeniu.
Półtorej roku wcześniej
-Przepraszam, Matteo tak? * odparłam widząc przystojnego
bruneta wchodzącego do mojego pokoju.
-Mam wyjść? * odparł opierając się o drzwi. Kurczę niczym
model.
-nie, nie ja… * poklepałam miejsce obok mnie na łóżku * Ja chciała bym sobie nas przypomnieć. * On uśmiechnął się do mnie szeroko mierząc odległość między nami by nagle ruszyć w moją stronę. Usiadł nie pewnie co prawda ale to głównie przez to że gdy się obudziłam wydarłam się na niego. * Przepraszam za to jak się wydarłam na Ciebie. Nie powinnam.
-Wiesz gdybym obudził się a ktoś centralnie nade mną stał
też bym się wydarł. * zaśmiałam się.
-Ale nie miałeś noża?
-Prawda * odparł pokazując rząd białych zębów.
-Jesteś kim dla mnie.? * to chyba najtrudniejsze i najgłupsze pytanie jakie mogłam określić, wymyśleć w tej właśnie chwili.
-Jestem Twoim chłopakiem * zmierzyłam go wzorkiem. Widziałam
że on też to robi. Czekał na moją reakcje. * Wiem że teraz to wygląda nie
poważnie. Jesteś nie pewna swoich uczuć…
-Powiedz mi * odparłam uciszając go, dotknęłam dłonią jego
warg *Powiedz mi, czy jesteśmy sobie pisani?, jesteśmy sobie przeznaczeni? *
Odparłam patrząc na niego. On zaśmiał się delikatnie by ujęci moją twarz w
swoich dłoniach.
-Tak Lauro Marano, chce się z Tobą zestarzeć, mieć z Tobą dzieci * odparł a ja uśmiechając się do niego szeroko musnęłam jego usta. Jak by to był nasz pierwszy raz. Jakby nigdy nie doszło do pocałunku, dziwne że mam takie odczucie, przecież jako chłopak na pewno całujemy się często.? ( Nie prawda Laura i Matteo nie całowali się jeszcze nigdy ).
Vanessa Ivans
-JAK TO LAURA NIE PAMIĘTA UCZUĆ DO ROSSA!!! * wydarła się na
cały pokój i pewnie akademik Delly.
-proszę Cię uspokój się!
-Jak mam się uspokoić, jak wy, wy okłamaliście Laurę.
-To nie było kłamstwo * odparłam ratując się i patrząc
najpierw na siedzących na łóżku Sav i Rikier. A potem siedzącego przy oknie
Rossa. Żaden z trójki osób się nie odezwał. * Ross proszę Cię powiedz że
rozumiesz?! * odparłam błagającym i wymuszającym głosem w jego stronę.
-Ja, Van * wziął większy wdech i wydech. * Oczywiście że tak
uważam * odparł Ross a mnie to zdziwiło jeszcze bardziej. No nie powiem ale
przez te 3 lata on jest mądry !!!. Zmądrzał.
-Ty zmądrzałeś?!
-Nie bądź śmieszna * odparł Rick przytulając swoją
narzeczoną jak to się okazało wcześniej. Nawet nie pogratulowałam im bo to co działo się teraz dało mi mocno w dupę. Oczywiście wszystko poszło na mnie, chociaż to był plan mój i Matteo a nie tylko mój.
-Nie mówisz poważnie Ross. Przez nich ona nie pamięta co do
Ciebie czuła * Odparła blondynka patrząc na swego brata.
-Nie mówię że postąpiła słusznie okłamując ją, uważam że podjęli
mądrą decyzje oddalając ją ode mnie.
-Ross ! * warknęła już zła Delly. Ross zmierzył ją wzorkiem
-Jeszcze trzy lata temu męczyłaś mnie bym odwalił się od
Laury teraz nagle jesteś za tym co nas łączyło?, a co nas tak naprawdę łączyło
co?, nikt tego nie wiem. Nawet ja sam nie wiem co było między nami, i dobrze że
ona zaczęła od zera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz