czwartek, 1 lipca 2021

Rozdział 30 ,,Ja musze Ci coś …. * Ale nie zdążyłam Joey właśnie ujął moją twarz w swoich dłoniach i musnął usta. Nie wiedziałam czy mam go ugryźć czy mam się od niego oderwać. Postanowiłam odwzajemnić pocałunek, jednak na chwilę kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam na niego jak na największe zło. '' By Laura Marano


Laura Marano




Weszłam na sale teatralną. Właściwie to na główne podium tej Sali. Spojrzałam przed siebie w ten piątek stanę na środku i będę śpiewać a potem a potem..


-No hej* odparł do mnie Joey.



-No hejka * odparłam uśmiechając się do niego delikatnie



-Szukałem mojej partnerki na bal * odparł idąc w moim kierunku



-I co znalazłeś ją? * odparłam siadając na podłodze i machając nogami



-Zawsze jest w takim miejscu że ją znajdę



-Ja musze Ci coś …. * Ale nie zdążyłam Joey właśnie ujął moją twarz w swoich dłoniach i musnął usta. Nie wiedziałam czy mam go ugryźć czy mam się od niego oderwać.

 

Przyszłość :

 

-Co!!!!! * krzyknęła moja córka Lilii. * Wujek Joey Cię pocałował ale ale przecież to nie możliwe * odparła moja śliczna brunetka. Była tak zaskoczona że jej twarz  wyglądał w tej chwili tak jak twarz jej ojca.  Mimo że była kopią mnie. Uśmiechnęłam się do niej szeroko.



-Wiesz wujek Joey też może być Twoim ojcem. * odparłam delikatnie dotykając jej policzka. Tym razem odezwał się wzór mego męża.



-Dlaczego ty i wujek Joey się pocałowaliście?, tata nie był zazdrosny?, kiedy się dowiedział. * Odparł Wiliam  



 

-Jesteś taki sam jak tata i z wyglądu i z charakteru. Czy pozwolisz mi Wiliam dokończyć opowieść?



 

-Tak mamusiu * Odparł a ja uśmiechnęłam się. Chociaż mieli tak mało  lat wiedzieli że kiedy coś mówię trzeba się słuchać. No i jak wspomniałam córka może i więcej rozumiała, natomiast syn był bardziej ciekawy świata on po prostu chciał wiedzieć wszystko.



 

 

Teraz :



 

-Ja musze Ci coś …. * Ale nie zdążyłam Joey właśnie ujął moją twarz w swoich dłoniach i musnął usta. Nie wiedziałam czy mam go ugryźć czy mam się od niego oderwać. Postanowiłam odwzajemnić pocałunek, jednak na chwilę kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam na niego jak na największe zło.



-Dlaczego to zrobiłeś? * odparłam spanikowana



-Musiałem, musiałem zrobić to chociaż raz * odparł po czym odwrócił się w stronę wyjścia.



-Wiesz że teraz nie mogę z Tobą pójść na bal?



-Nie szkodzi. Teraz przynajmniej wiem że nie mam szans u Ciebie.



-Ale możemy się przyjaźnić. Jesteś dla mnie jak rodzina.



-Ty też * odparł uśmiechając się do mnie szeroko * żywię do Ciebie jakieś uczucie. Kocham Cię, ale wiem że ty mnie nie.



-Nie Joey przepraszam nic nie czuję.



-Nie szkodzi naprawdę nie szkodzi * odparł po czym obrócił się w drugą stronę. Usiadłam przed fortepianem po czym zaczęłam grać znaną mi melodię kochałam tą melodię tą piosenkę strasznie. Zaczęłam grać szybciej.





-Śliczna też ją uwielbiam * spojrzałam na osobę która to mówiła.



-Co tutaj robisz?



-Nie nie przerywaj * odparł Ros Lynch we własnej osobie. Zaczęłam grać. Usiadł obok mnie i grał wraz ze mną, nawet nie wiek kiedy zaczęliśmy śpiewać tą piosenkę.



 

Ross : Myślałem o Tobie, myślałem o mnie. Myślałem o nas, co z nami będzie? Otwieram oczy.

Razem : tak; to był tylko sen. Cofam się tą drogą. Wrócisz? Nikt nie wie. Uświadomiłem sobie, tak, to był po prostu tylko sen.

Ross : Byłem na szczycie, a jednak jakby w piwnicy. Miejsce numer jeden, a teraz znalazłaś własne zastępstwo. Przysięgam, że nie mogę tego wytrzymać, wiedząc, że ktoś inny ma moją ukochaną. A teraz już nie jesteś obok, kochanie nie mogę myśleć. Powinienem dać sobie już spokój, czy może zdobyć ten pierścionek. Bo wciąż czuję to w powietrzu. Widzę Twoją śliczną twarz, moje palce wplątujące się w Twoje włosy. Moja miłość, moje życie. Moja ukochana, moja żona. Zostawiłaś mnie, jestem związany. Bo wiedziałem, że to po prostu nie jest w porządku.

Razem : Myślałem o Tobie, myślałem o mnie. Myślałem o nas, co z nami będzie? Otwieram oczy, tak; to był tylko sen. Cofam się tą drogą. Wrócisz? Nikt nie wie. Uświadomiłem sobie, tak, to był po prostu tylko sen.

Laura : Kiedy jadę przysięgam, widzę Twoją twarz na każdym zakręcie. Próbowałam być jak Usher, ale mogę to spalić.* I po prostu mam nadzieję, że zauważysz, że jesteś jedynym, którego pragnę. Nic dziwnego, że będę tęsknić, kiedy się nauczę. Nie dałam ci całej mojej miłości, myślę, że teraz muszę zapłacić Teraz jestem w klubie i cały czas myślę o Tobie, kochanie. Hey, tak łatwo było Cię kochać. Ale czekaj, myślę, że ta miłość nie była wystarczająca.




Spojrzeliśmy na siebie kiedy śpiewaliśmy, mimo że nasze ręce byli na klawiszach czułam się jak w niebie śpiewając z nim tą piosenkę. Dlatego kiedy zakończyliśmy wiedziałam że muszę to powiedzieć.




-Nie idę na bal z Joeym



-Dlaczego? * czy to zaskoczenie



-Pocałował mnie



-Co?!, jak to?



-Boże zachowujesz się jak pies ogrodnika. Ale ok Ross pocałował mnie a ja odwzajemniłam pocałunek, problem polega na tym że nie czułam tego.



-Czego?



-Tych motyli w brzuch tego wszystkiego.



-A ze mną?



-Co z Tobą?



-Ze mną też się całowałaś.


-Na potrzeby ukrycia przed Vanessą i Rickiem czego nie ukryliśmy przed nimi * zaśmiałam się czy to był nerwowy chichot czy prawdziwy nie mam pojęcia. Jeśli mam być szczera to pocałunek z nim był bajeczny, ale przecież nie powiem mu tego bo by się wspinał bardziej zamiast tego wstałam i zaczęłam iść przed siebie.



-Co ty robisz?



-Z tego co mi wiadomo mam trzymać się z daleka Twoja dziewczyna nie życzy sobie przyjaźni między nami. I wcale się jej nie dziwię * odparłam odwracają się do niego.



-Dlaczego?



-Bo we mnie idzie się łatwo zakochać. A żywym przykładem jest tego Joey * odparłam zostawiając go samego sobie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz